waldemar.m pisze:To nie ja użyłem wobec badaczy neutrino terminu "neutrinofil". Dla mnie ten termin kojarzy się z odstępstwem od pewnej normy i dlatego porównanie, ale bez złośliwego kontekstu.
Rozumiem wobec tego, że słowo "filozof" również oznacza odstępstwo od normy?

To, że jakiś wyraz kończy się na "-fil" nie znaczy, że okresla odstępstwo od normy (vide: bibliofil, islnadofil).
Oczywiście w pewnym szerszym kontekście (jednak pozytywnym) są to jakieś odstępstwa od powszechnej normy lęku i otępienia.
Widzi Pan, jest wiele pięknych profesji na świecie: alfons, prostytutka, polityk, ale jeśli już ktoś się zdecydował być naukowcem, to powinien rozumieć, że tym samym wziął na siebie specjalną odpowiedzialność za ludzkość, cywilizację i świat w którym żyjemy.
Nie koniecznie. Każdy człowiek ma moralny obowiązek dbania o świat...
Dla mnie naukowiec to człowiek etyczny, moralny, innowacyjny i tolerancyjny. Zapyta Pan "A co z intelektem?". Ten aspekt wogóle nie koncentruje mojej uwagi, gdyż bez niego nie można być etycznym, moralnym, innowacyjnym i tolerancyjnym.
Sam już Pan sobie raz odpowiedział. To co Pan opisuje to "autorytet moralny". Dobrze kiedy naukowiec nim jest. Jednak tak jak wymienione przez Pana profesje, tak i naukowiec, nie musi, ale może być porządnym człowiekiem...
Taki mamy świat.
Prof. Soroka podzielił środowisko naukowe na naukowców i uczonych. Ci drudzy zajmują się poszukiwaniem prawdy, ci pierwsi są tylko na etacie i robią karierę.
Czy ja wierzę w swoje "teorie" i interpretacje eksperymentów? Nie! Ja w nic nie wierzę, ale fakty są nieubłagalne!!!
Fakty mogą wynikać z halucynacji, triku cyrkowego, awarii sprzętu, sabotażu itd.
Oczywiście mogą też być prawdziwe.
Jeśli biorę aluminium i fosfór, a otrzymuję krzem to jak mam interpretować wyniki?
W tej chwili się tym nie zajmuję. Musiałby Pan opisać gdzieś dokładnie całe doświadczenie i wszystkie otrzymane fakty.
Różni "naukowcy" otrzymywali już nawet "poliwodę", a okazało się, że to zupełnie coś innego.
Jeśli biorę wodę i CO2, a otrzymuję amoniak i węglowodory, to co Pan mi proponuje? Milczeć?
A gdzie ja pisałem o tym, by milczeć? Ja właśnie chcę, by Pan prowadził dyskusję.
Jeśli nie ma Pan strony internetowej z opisem tych doświadczeń, to proponuję utworzyć specjalny wątek u nas na Forum, gdzie opisze Pan dokładnie co zostalo zbadane i jakie osiągnięto wyniki.
Jak Pan myśli, kto ponosi za to winę?
Częściowo pewnie i Pan, gdyż być może odkrył Pan coś wspaniałego - naukowe El Dorado.... ale nie umie Pan tego wypromować. A w kapitalizmie, niestety, nikt za Pana nie będzie promował Pana odkrycia...
Trzeba pisać artykuły do prasy fachowej, występować na konferencjach itd.
Ale może większą winę ponoszą Ci, którzy w obliczu odkrycia, nie chcą dać pieniędzy. Ale to również może być Pana wina (choć o tym nie przesądzam).
Myślę, że ludzkość zbliżyła się do granicy wytrzymałości na zawoawulowane pod "naukowość" oszustwo i w najbliższym czasie dokona rewolucyjnego zwrotu. Padały wszystkie bastiony, więc bastion skostniałej nauki i zgniłych stosunków w tym "gmachu", też będzie zmuszony odejść do lamusa.
Też tak myślę.
Dziwnie Pan żongluje pojęciami - "nauka" i "rzemiosło". Pan nie rozumie tych pojęć, wkładając w ich znaczenie sfałszowany obraz. Stąd wiele nieporozumień w Pańskich komentarzach.
Myślę, że to jednak Pan używa błędnych definicji.
Czy człowiek, który odkrywa nowe na drodze obserwacji świata, logicznego myślenia i eksperymentu jest gorszy od tego, który na drodze manipulacji informacją buduje Model Standartowy, który jest taką samą pomyłką jak Teoria Ejnsztajna?
Za dużo w Panu jednak jadu.
Nawet w przykładzie o różnicach między nauką a rzemiosłem, musiał Pan wyżyć się na fizykach-teoretykach.
Abstrahujmy na chwilę od Pana przykładów.
Wyobraźmy sobie, że ktoś znajać zasady działania światła, konstruuje lunetę. A druga osoba, bawiąc się tą lunetą odkrywa planetę.
Ta pierwsza osoba to naukowiec, ta druga to rzemieślnik.
Chyba, że ta druga osoba na podstawie obserwacji planet, zbuduje model ich ruchu (vide Kopernik), wtedy będzie naukowcem.
Naukowiec analizuje rzeczywistość i poszukuje prawdy. Rzemieślnik tylko opisuje rzeczywistość jaką zastał bez próby jej znalezienia.
Taką definicją się posługuję - widocznie jest ona nieco inna od pańskiej.
Oczywiście budowane teorie mogą być błędne. Stąd wymóg, by prawdziwy naukowiec nigdy nie zakochiwał się w teoriach (szczególnie własnych).
Tak naprawdę powinniśmy stosować następującą klasyfifikację: twórca, odkrywca, badacz i wynalazca.
Wynalazca jest w jakimś zakresie twórcą. Odkrywca nas nie interesuje. Badacz również nas nie interesuje, o ile nie analizuje odkryć, a tylko je klasyfikuje.
Oczywiście mówiąc "nie interesuje" mam na myśli kwestię nauki. Dla ludzkości każdy taki człowiek może być bardzo pożyteczny.
To, że ja piszę o Panu "rzemieślnik" nie oznacza, że umniejszam wagę Pana ewentualnych odkryć.
Jeśli chce Pan poznać ekosystemę jakiegoś zakątka, to nie przychodzi chyba Panu do głowy bobardować go?
To zalezy jaką naturę tego ekosystemu badamy. Ekosystem widać i można go rozłożyć na czynniki prostsze bez bombardowania.
Jeśli świat femtofizyki jest dla nas nieosiągalny inaczej, to musimy go zbombardować.
Ekosystem również można czasem zbombardować, jeśli taki eksperyment ma nam dać nowe informacje o nim.
Pański komentarz do mojego opisu transmutacji węgla do tlenu deprecjonują naukę ostatecznie (w moich oczach), jeśli przyjąć za prawdę Pańskie twierdzenie, że jest Pan naukowcem (ale Pan nim na szczęście nie jest, oczym świadczy nierozumienie terminów, którymi Pan ten obszar kwalifikuje).
Prosiłbym o kulturalną wymianę zdań. Wydaje mi się, że okopał się Pan w swoim stanowisku i nie jest Pan już w stanie zrozumieć żadnych argumentów płynących od, mimo wszystko, życzliwej Panu, osoby.
Ja nie twierdzę, że jestem naukowcem. Ja się staram nim być.
Z pewnością Pana komentarze są zabarwione silnymi emocjami, co wskazuje na zbyt silne przywiązania do własnych "prawd".
Gdyby nawet ktoś Panu pokazał neutrino, to i tak, wtedy Pan powiedziałby, że to sztuczka, złudzenie lub halucynacja.
Ja o Pana eksperymencie nic złego nie mówię, więc nie wiem skąd ta zajadła obrona przez atak?
Siecze Pan swoje komentarze na fragmenty, gubiąc w ten sposób sens komentowanego tekstu i istotę swoich komentarzy. Nie daje Pan sobie szansy na logiczne myślenie i formułowanie konstruktywnych wniosków.
A mógłby Pan poprzeć to dowodami (przykładami0?
Proszę jeszcze raz przeczytać cały fragment mojego postu i zrizumie Pan, że sposób jego napisania nie dawał Panu szansy na dowolne interpretacje, w tym powoływanie się na imię Boga
No cóż, Pana tekst jest tylko skrótowym opisem pewnego badania. Po tym opisie pisze Pan:
Jedyne wyjaśnie nasuwało się samo: węgiel transmutował do tlenu, a ten utworzył SiO2 w tych miejscach, gdzie powinien być węgiel.
Ja na takie dictum odpisałem, że nie jest to jedyne wyjasnienie. To, że obecnym tam badaczom nic innego nie przyszło do głowy, to nie znaczy, że prawda jest taka jaką sobie ustalili.
Jeśli natomiast chciał Pan napisać, że "wydawało nam się, że jedyna rozsądna hipoteza to..." - to trzeba było tak napisać, a nie sugerować, że znają Panowie JEDYNE wyjaśnienie jakiegoś zjawiska.
Znów Panu powiem: więcej pokory. I mówię to nie przedrzeźniając Pana post. Bo akurat miał Pan rację, że naukowiec powinien mieć w sobie pokorę.
(przy okazji maleńka uwaga - nawet jeżeli nie wierzy Pan w Boga, to jest to imię własne, a więc wypada je pisać z dużej litery)
Dla mnie słowo bóg to nie imię, więc z tego powodu, nie piszę tego wyrazu z wielkiej litery. Gdybym napisał Bóg, prawdopodobnie pisalbym o konkretnym bogu, któremu na imię Bóg. Ja piszę o abstrakcyjnym bogu, którego imienia nie podaję.
Co do publikacji naukowych i stron internetowych. Odpowiedź brzmi - nie.
Nie zmienia to jednak sytuacji, gdyż wystarczy, że Pański znajomy przeczyta to co jest napisane na Forum Absolwentów PWr i wypowie swoje zdanie lub zada pytania.
Dam Panu pewien przykład. otóż codzinnie przychodzą kilka e-maili z informacją, że wygrałem w jakiejś loterii lub jakiś afrykański minister ma dla mnie 100 mln USD.
Oczywiście każdą taką informację można sprawdzić, by nie przegapić szansy na prawdziwą informację. Oczywiście prawdopodobieństwo takie pozytywnego zdarzenia jest znikomo małe. Dlatego każdy taki e-mail ląduje w koszu...
Internet pełny jest pseudonaukowych stron, gdzie ludzie opisują czary, cuda, metafizyke, parapsychologię. Nienaukowość tych stron oraz prymitywne metody jakimi posługują się osoby promujące takie "badania" sprawia, że naukowcy nie poświęcają im swojego czasu. Nie oznacza to, że gdzieś tam nie ma ukrytej ważnej dla ludzkości prawdy.
Jednak ekonomia badań nakazuje, by na początku odrzucic te teorie, które wydają się mniej prawdopodobne. Przy czym (CO WAŻNE), prawdziwy naukowiec, odstawiając na bok takie teorie, nie wypowiada się, że są one fałszywe. Po prostu stoją one dalej w kolejce badań.
Jeśli Pański znajomy zna rozyjski, a po przeczytaniu tego co napisałem na Forum powie, że go to interesuje, to podeślę mu parę dobrych rzeczy.
Postaram się Go namówić, by przeczytał Pańskie posty z tamtego forum.
Jak ja nie lubię pustosłowia, a niestety Pański komentarz nie da się inaczej nazwać. Rzuca Pan "mądrymi" frazesami typu "nadinterpretacja", "niekonsekwencja", "quasiprawda" i "żonglowanie terminami" nie przeprowadzając ani jednego logicznego potwierdzenia swoich słów.
A już w następnym wersie napisał Pan jednak o jednym konkrecie... Proszę być konsekwentnym.
Ja używam na razie takich, jak Pan to określił, "pustych słów", bo i Pana teoria, jest na razie trochę pusta. Owszem zawiera ważne zdania, ale przydałyby się jakieś objaśnienia. Czym jest "słowo", czym jest "energia" itd.
Słyszał Pan o telepatii?
Tak słyszałem. Choć przyjmuję z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jest to zjawisko wyimaginowane. Choć oczywiście, jestem otwarty na prawdę, która może być zgoła inna.
W naszym instytucie mielismy nawet zamiar otworzyć laboratorium badań nad zjawiskami tzw. paranormalnymi.
Z braku środków, nie doszło niestety to do tego na razie.
Widział Pan eksperymenty polegające na przesuwaniu przedmiotów "siłą" myśli?
Nie, nie widziałem eksperymentów. Widziałem filmy przedstawiające rzekomo takie eksperymenty.
Telepatia to przekaz myżli na odległość.
To hipoteza? Część teorii? Czy stwierdzenie faktu?
Myśl to informacja przekazana na odległość za pośrednictwem jakiegoś nośnika (fali), którego żaden znany nam przyrząd nie jest w stanie zarejestrować. Ta sama myśl przesuwa przedmioty, a więc wykonuje pracę, czyli zużywa energię i chyba tego nie będzie Pan ze mną dyskutował.
Można znaleźć inny mechanizm dla telepatii niż przesyłanie mysli na odległość.
Możliwe jest, że jakiś organ naszego emituje zwykłą falę, która rezonując z przedmiotem (lub falą przypisaną danemu przedmiotowi) i w ten sposób go porusza. Oczywiście jest to związane z energią, ale tak samo jak ciepło naszej skóry, machanie ręką, czy dmuchanie powietrzem z ust.
Taka fala mogłaby wędrować po eterze (którego istnienia niektórzy nie wykluczają).
Od razu się zastrzegę, że mój "pomysł" na telepatię, może wydać się infantylny, ale nie zajmuję się fizyką i być może popełniam jakieś błędy.
Nie każdy człowiek może to zrobić, co dowodzi, że cecha ta dana tym, którzy umieją koncentrować informację do poziomu energetycznego.
Wniosek: koncentracja informacji - to energia.
Lubuje się Pan w wyciąganiu dziwnych acz "pięknych" wniosków.
Ja nie przeczę, że jest tak jak Pan mówi. Może właśnie Pan jest najbliżej prawdy... ale samo piękno nie wystarczy.
To, że coś da się ładnie pokazać poprzez pewne sylogizmy, nie oznacza, że osiąga się prawdę. Jeśli powiem, że każdy naukowiec jest kłamcą, a każdy kłamca ma dwie nogi, to osiągam "piękną" prawdę, że każdy naukowiec ma dwie nogi.
Mało tego. Na Pańskich oczach odbył się ten proces, więc nie może zarzucać mi Pan katolickich inspiracji.
Możliwe...